„Pewnego razu, po kolejnej sytuacji, w której ukochany zawiódł, dziewczyna zaczęła się zastanawiać nad więzią, która ich łączy i wprost zapytała swojego adoratora:
- Czym jest dla ciebie miłość?
- Miłość - odpowiedział pełen entuzjazmu chłopak - to jest TO, co nas łączy...!!!
- To znaczy?
- To znaczy, jest to więź - najsilniejsza i najdoskonalsza, która może łączyć dwoje ludzi, która wiąże ze sobą przyjaźń, dobro, zaufanie, szacunek... Bo kochać, to znaczy, pragnąć dobra drugiej osoby bardziej niż swojego... to znać jej potrzeby i oczekiwania i starać się spełniać je w miarę możliwości, pragnąć ją uszczęśliwiać, troszczyć się o nią i być gotowym oddać za nią życie!!!
- A, ty? Kochasz mnie?
- Oczywiście, że cię kocham!
- I nie chciałbyś, żebym cierpiała?
- Zrobiłbym wszystko, żebyś nie cierpiała! Gdybym mógł - życie oddałbym za ciebie!!!! Tak cię kocham!!!! I nigdy nie pozwoliłby, żeby ktoś cię krzywdził!!
Dziewczyna chwilę się zastanowiła, po czym odpowiedziała:
- To dlaczego TY wciąż mnie ranisz?”
A dziś jak kadry z filmu przelatują mi przed oczami wydarzenia z mojego życia. Tak dobrze pamiętam dyskotekę, na której się poznaliśmy. Jego spojrzenie docierające w głąb mojego serca, jego słowa jak kojąca melodia wpadały do wnętrza duszy. Potem nasze kolejne spotkania... pierwsze przytulenia, pierwszy pocałunek... i czas naszej rozłąki... Czekałam ponad pół roku, aby móc znów Go zobaczyć, przytulić, pocałować...
Lotnisko w Krakowie... Gdy zobaczyłam Go wychodzącego z bramki pobiegłam i wtuliłam się w Jego ramiona... ze łzami w oczach i uśmiechem na ustach.
Stęskniona...
Nasz czas spędzony razem... cudowne chwile. Kolacja przy świecach, taniec przy wolnej muzyce i cała noc rozmów... nareszcie w cztery oczy.
A potem kolejna rozłąka... tym razem nie widzieliśmy się trzy miesiące. W lipcu wesele i kilka dni spędzonych razem...
I sierpień.... wspólny wyjazd nad morze... Szum wody, plaża i my... Tak cudownie tam wtedy było. I nie mogłabym zapomnieć o naszych imprezkach w Malibu...
Dwa wyjazdy z nim do Anglii. Całe dnie spędzane razem. Ten czas rozłąki zniszczył mnie od środka. Stałam się niepewna, chyba bardziej nieufna po kilku takich sytuacjach, w których nigdy nie chciałabym się znaleźć. Ale staram się nie wracac do nich. Każdy ma prawo popełniać błędy. A akurat te były do wybaczenia. Dziś jesteśmy małżeństwem - raz jest lepiej, innym razem gorzej. Po prostu życie.
I na koniec mój ulubiony wiersz, chociaż niestety nie napisany przez mnie:
"..co się stało
mała zagubiona dziewczynko
dlaczego stoisz tu sama
w ciemnym, zimnym pokoju
dlaczego twoje usta milczą tak zaciśnięte
a oczy przestraszone
spoglądają przed siebie
- nie widząc
spoglądają za siebie
- i zlęknione uciekają
dlaczego stoisz tu w miejscu
bojąc się poruszyć
czego się tak lękasz
czemu zamknęłaś tak szczelnie
wszystkie drzwi i okna
pozwól chociaż łzom wypłynąć"