poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Złudne nadzieje...

Miałam mieć pracę... w oddziale przedszkolnym. Umowa już prawie podpisana, dokumenty złożone. I co? I nic, bo w pewnym momencie zadzwonił szanowny wójt i poinformował dyrektora, że ma swojego pracownika i musi tę osobę zatrudnić. Bez żadnego doświadczenia, ot tak po prostu. I moje marzenia o pracy w ten właśnie sposób się ulotniły. Już drugi raz... Rok temu było to samo... Człowiek się stara, walczy, zdobywa dyplomy z wyróżnieniem. I po co? Nie wiem, to przecież i tak nie ma najmniejszego znaczenia. Nie ma sprawiedliwości. A tak się cieszyłam. :(