piątek, 30 sierpnia 2013

Boże mój, który widzisz w ukryciu...

"Gdy staram się zapomnieć, Ty przypominasz. Gdy nie mogę zasnąć, Ty oczekujesz na moje przebudzenie. Gdy nie myślę o powrocie, Ty na mnie czekasz. Gdy nie widzę drogi wyjścia, Ty otwierasz drzwi. Gdy umieram z głodu, Ty zastawiasz mi stół.Gdy decyduję się: «Już czas, bym wyruszył», Ty wychodzisz mi naprzeciw. Ja przecieram sobie oczy, nieczułe jak kamień, Ty, pochylony nade mną, płaczesz. Nie mam odwagi wyciągnąć ręki, Ty mnie tulisz do siebie."

Czuję się jak mała, bezbronna dziewczynka, mimo, że sama jestem już mamą. Wyciągam ręce, tylko nikt nie chce za nie chwycić. Otwieram oczy, tylko nikt nie chce, żebym na niego patrzyła. Robię krok do przodu, ale każdy cofa się wtedy w tył. Otwieram serce, ale pozostała w nim 
tylko rana, której nikt nie chce opatrzyć.
Boże mój, który widzisz w ukryciu... znasz mnie jak nikt inny, wiesz, że Cię Kocham. Może Ty 
jeden nie cofniesz swej Ręki. Może Ty jeden nie cofniesz się w tył. Może Ty jeden przygarniesz mnie do siebie....
Kornelka - mój Skarb. Jest moim szczęściem, moją radością. Chcę żeby była szczęśliwa, żeby miała 
spokojne dzieciństwo, żeby zawsze była kochana. Ciągle wydaje mi się, że tylko ja tego chcę...

czwartek, 15 sierpnia 2013

Aborcji stanowczo NIE!!!

Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak można zabić swoje dzieciątko. Przecież to taka mała istotka, dzięki której świat staje się piękniejszy. Jak lekarz może zrobić coś takiego? Jak "matka" może zrobić coś takiego dziecku, które jest bezbronne, które nie może nawet zawołać o pomoc... 
Jak nisko musi upaść człowiek, by posunąć się tak daleko... Na samą myśl o czymś takim łzy cisną się do oczu... Tak, łzy. A przecież jeszcze wczoraj nie umiałam płakać. Dziś po przeczytaniu pewnego artykułu w internecie ryczałam strasznie.


"Dzieci te podczas śmierci cierpiały rzeczywiście udręki, których nie doświadczył Chrystus. Jezus bowiem nie został zdradzony przez własną Matkę. Maryja trwała przy krzyżu do samego końca. Podobnie jak św. Jan. Dzieci te natomiast umierały w absolutnej samotności, opuszczone przez wszystkich, a zwłaszcza przez własne matki, które je nie tylko zdradziły, ale także zabiły. Dzieci te zostały zabite przez tych, którzy powołani zostali do miłości i opieki nad nimi. Chrystusowi odmawiano Jego Bóstwa, ale nigdy człowieczeństwa; tym dzieciom natomiast odmawia się nawet człowieczeństwa – nie nadaje im się imion, nie urządza pogrzebów, ich ciała wyrzuca się do śmietników, lub spuszcza do ścieków."

Modlitwa za dzieci zagrożone aborcją
Święta Joanno Beretto, która okazałaś swemu nienarodzonemu dziecku największą matczyną miłość, pozwalając mu żyć za cenę własnego życia, prosimy Cię za wszystkie matki, które noszą w swoim łonie dzieci, lecz nie chcą ich wydać na świat. Wyproś dla tych matek szczerą przemianę serca, aby umiały pokochać swoje nienarodzone dzieci prawdziwą matczyną miłością. Niech Pan Bóg postawi im na drodze dobrych ludzi, którzy wyciągną do nich pomocną dłoń i odwiodą od decyzji zabicia własnego dziecka. Ratuj wszystkie nienarodzone dzieci i uproś im łaskę szczęśliwych narodzin. Ratuj matki, aby nie obciążały swego sumienia tak wielką zbrodnią i obudź w nich szacunek i miłość do każdego poczętego życia. Amen.


środa, 14 sierpnia 2013

Serce płacze... a po policzku nie płynie ani jedna łza...

Coś dziwnego ostatnio ze mną się dzieje. Łzy, które jeszcze nie tak dawno były ukojeniem i przynosiły ulgę, dziś nie chcą płynąć. 
Moja kochana córeczka daje mi siłę do życia, a jej śliczny uśmiech sprawia, że topnieje serce. Tak po prostu.
Ale dziś na sercu ciężko, może to przez tą wiadomość... tylko co ja mam już z tym wspólnego? Myśli krążą wciąż wokół tego samego tematu, wokół kwiatów, deszczu i pluszowej, malutkiej owieczki. Ehh....

Miłość matki do dziecka to ta jedyna i niepowtarzalna... najpiękniejsza...
Męża też tak kiedyś kochałam, byłam gotowa wiele dać... dziś wiem, że niepotrzebnie się tak starałam. W tym wszystkim zgubiłam siebie, radość życia. Teraz,gdy On jest daleko próbuję nauczyć się tego od nowa. I już nigdy nie pozwolę zepchnąć swoich uczuć, pragnień i marzeń na dalszy plan.

Zrobię wszystko, żeby moja  Córeczka była szczęśliwa!!

wtorek, 21 maja 2013

Wspomnienia z porodówki...

"Zanim zostałaś poczęta - pragnęłam Cię.
Zanim się urodziłaś - kochałam Cię.
Nim minęła pierwsza minuta Twojego życia - 
- byłam gotowa za Ciebie umrzeć..."

Już prawie dwa miesiące minęły od tamtego wieczoru. Tydzień spędzony w szpitalu na ginekologii, bo Malutkiej się nie spieszyło, setki upokarzających badań, nowe przyjaźnie, bieganie po schodach szpitalnych z góry na dół, by tylko samo coś w końcu ruszyło... 
Przyjaźnie pozostały, o badaniach wciąż pamiętam, bo były zbyt koszmarne, żeby zapomnieć, a bieganie po schodach nic nie pomogło. 
W poniedziałek 25 marca zdecydowano, że zostanie mi założony cewnik i tym sposobem po długiej przeprawie najpierw na ginekologii, a potem już na porodówce pojawiła się na świecie moja córeczka. Oj ciężko było chwilami, ale Bogu dziękuję, że wszystko dobrze się skończyło.
W końcu to było Zwiastowanie... Odpust w naszej parafii i dzień, w którym chciałam urodzić. Maryjo, czułam Twoją opiekę. Wiem, że czuwałaś, aby nic złego nam się nie stało. Dziękuję...

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Kornelka

Dzisiaj tak w wielkim skrócie. 25 marca o godz. 21.50 po raz pierwszy przytuliłam moją malutką córeczkę. Kornelka ważyła 3750 g i miała 58 cm :)
Ciężko było, bo poród po terminie, wywoływany. Najpierw mi założyli cewnik foleya czyli tzw. balonik do szyjki macicy, a po 8 godzinach podali oksytocynę i poszło. Najważniejsze, że Malutka jest już z nami.

niedziela, 24 lutego 2013

Puste słowa... obietnice... zapomniałam...


Jak to jest, gdy ktoś kogo tak bardzo kochasz łamie odbietnice? Już prawie zapomniałam to uczucie, gdy ktoś chciałby Ci dać wszystko, co ma najpiękniejszego, najlepszego. Niby wszystko w porządku, ale nic nie jest w porządku. 
"Ten, przez którego płaczesz, nie zasługuje na Twoje łzy... A ten, który na nie zasługuje nigdy nie doprowadzi Cię do płaczu."
Dlaczego ja swoim zachowaniem, swoimi słowami nigdy nie sprawiłam mu przykrości? Dlaczego walczę za nas dwoje zamiast skupić się na dziecku i na sobie... To przecież nie egoizm. Czemu mam dawać z siebie tak wiele każdego dnia?? Nie mam już siły... Nawet nie widzę jego zainteresowania Naszym Maleństwem. Tak jakby było tylko i wyłącznie moje... 
Cieszę się, że chociaż mam moje Szczęście. Kocham to Maleństwo najmocniej na świecie.

Pewnie nie będzie mnie tutaj w najbliższych dniach, tygodniach. Proszę o modlitwę o zdrowie dla mojego Skarba i szczęśliwy poród.

I jeszcze na koniec napiszę: "Piękne słowa są puste, jak ludzie, którzy rzucają je na wiatr."


wtorek, 29 stycznia 2013

"Ja jestem, ja czuję, ja żyję... moje serce bije"

Tylko dla mojego Maleństwa próbuję powstrzymać łzy... choć znów ból zadaje najbliższa osoba.... Boże, dziękuję Ci, że Ono jest ze mną, że mam dla kogo żyć. Zrobię wszystko, żeby było najszczęśliwsze na świecie.
Całe dnie spędzam praktycznie sama w czterech ścianach... Właściwie to nie sama - z moim Dzieciątkiem. Nie mam do kogo otworzyć ust. Zwariuję niedługo. Staram się jak mogę, ale już coraz mniej sił... i tych fizycznych i tych psychicznych. Jemu nie zależy... Tak właśnie to odbieram. Rozumiem, że można być zajętym, rozumiem, że mozna mieć wiele spraw na głowie. Ale gdzie w tym wszystkim my? I jeszcze perspektywa spędzenia pierwszych 5 miesięcy po urodzeniu Dziecka bez niego.
Smutno... Tak po prostu...

Kocham Cię Maleństwo. Nigdy nie pozwolę, żeby ktokolwiek Cię skrzywdził. 

wtorek, 22 stycznia 2013

Moje malutkie Słoneczko

Kocham Cię moje Maleństwo najmocniej na świecie. Teraz już wiem, jakie to piękne uczucie, gdy pod sercem bije drugie malutkie serduszko. Wiem, jak to jest poczuć pierwsze ruchy, pierwsze kopniaki. Jeszcze 8 tygodni zostało do narodzin. Już się nie mogę doczekać, gdy wezmę w ramiona moje Dzieciątko.

Dawno nie pisałam... Na początku nie miałam czasu, bo wiadomo praca, dom, sen, którego potrzebowałam więcej, bo praca dała mi trochę popalić. A teraz jestem na zwolnieniu lekarskim. Z jednej strony się cieszę, bo wiem, że dla dziecka jest tak bezpieczniej. Ale z drugiej to ciągłe siedzenie w domu trochę przytłacza. W każdym razie dziecko jest dla mnie najważniejsze i jakoś dam radę.

Poza tym to problemy dnia codziennego czasem przerastają. Staram się jak mogę być spokojna, ale gdy najbliższa osoba o nas nie myśli - to jest ciężko. Długo można o tym pisać, ale nie chcę. Nie tutaj i nie teraz.