piątek, 26 sierpnia 2011

Uwierzyć w siebie... na nowo...

Siłę i szczęście trzeba odnaleźć w sobie. Nikt nie jest w stanie nam tego dać. Owszem, na chwilę może i tak, ale takie szczęście zbyt szybko odchodzi. Tak naprawdę to nie jesteśmy w stanie się nim nacieszyć. Kiedyś myślałam, że mężczyzna może uczynić mnie najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Byłam w stanie oddać mu cały swój świat, żeby tylko między nami było dobrze. Dziś wiem, że to było pozbawione sensu. Widzę to wyraźnie na każdym kroku. Robiłam wszystko co mogłam, by on znalazł pracę. Teraz, gdy ja jej szukam, on nie chce mi pomagać. To znaczy mówi, że chce, ale ja już wiem, że słowa, które nie są poparte czynami nic nie znaczą. A w tym przypadku nie widać żadnych czynów. Niestety...

W sobotę na weselu, na którym byliśmy, śpiewał w zespole niewidomy mężyczna. Nigdy nie słyszałam tak pięknego głosu. Był to naprawdę balsam dla duszy. Nigdy nie widziałam też, żeby od kogoś biła taka radość z tego, co robi, że żyje... Byłam, jestem pełna podziwu.

Ja też chcę żyć, najpiękniej jak umiem. Chcę się nauczyć walczyć o siebie, nie przejmować słowami męża. Chcę być taka jak kiedyś: wesoła, pełna marzeń w sercu, optymistycznie podchodząca do życia. 

Na koniec napiszę, że inaczej wyobrażałam sobie swoje małżeństwo. Wiem, popełniam wiele błędów... Ale czy to tak wiele, że chciałam, chcę być kochana pomimo wszystko? Czy to wiele, że chcę być dla niego najważniejsza?

Nie... to nie jest za wiele...

czwartek, 18 sierpnia 2011

"Na zdjęciach Ty sprzed paru lat znów uśmiechasz się jak kiedyś"

Moja nadzieja już powoli zanika. Chociaż pewnie dopóki wszystko się nie wyjaśni, jakiś mały płomyczek cały czas będzie się tlił. Tylko czy jeszcze jest w co wierzyć? Już czekam prawie pół roku. I nic nie wychodzi z tego wszystkiego. Jakby w ogóle nie było tematu. Niepokój w środku daje się we znaki. Już niedługo rok szkolny się rozpoczyna, a ja nie mam żadnych wieści. A przecież obiecał, że da mi znać jak cokolwiek będzie wiedział. I co? Nic...

Sny prześladują mnie nadal. I czasem zastanawiam się co one znaczą? Bo przecież ile razy może się śnić to samo? Normalnie to jest jakiś koszmar. Gdy chcesz przestać o czymś myśleć, a jakaś niewidzialna siła ciągle o tym przypomina i myśli znów krążą wokół tego samego. Jak długo taki stan będzie jeszcze trwał? 

A dziś nasza rocznica. Czetry lata minęły odkąd się poznaliśmy. I jak jest? Inaczej... Wtedy czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Myślałam, że zawsze będę... Patrzył w moje oczy, jak jeszcze nigdy nikt w nie nie patrzył. W tym spojrzeniu było tyle ciepła, tyle czułości, tyle oddania. A teraz jest jak jest. Wiele bym dała, żeby jeszcze raz tak samo spojrzał w moje oczy. Nie mam siły prosić o każdy najdrobniejszy gest z jego strony, który byłby choć trochę romantyczny, pełen ciepła... Przecież to bez sensu. Nie będę... Skoro nie chce sam mi tego dać od siebie. Trudno... Ale właśnie w taki sposób kobieta przestaje kochać, coś się w niej po prostu wypala, zranione zostaje jej serce... I w takiej chwili słabości, bardzo łatwo jej ulec urokowi kogoś, kto to wszystko jej da, nie dlatego, że coś zrobi, tylko dlatego, że po prostu jest. Bo jestem pewna, że każda dziewczyna chciałaby być dla kogoś najważniejsza, czuć to każdego dnia. To tyle na ten temat.

Aaaaa i zapomniałam o czymś... Zmieniłam fryzurkę :) Znów jestem zakręcona :) I dobrze mi z tą burzą loków na głowie. A co ;) I mimo, że w moim sercu trochę tak dziwnie, to i tak optymistycznie. Szukam szczęścia w sobie. Gdybym chociaż dostała tą pracę...

PS. Jakie to żałosne. Człowiek jak głupi myśli jaką by tu kolację przygotować z okazji tej idiotycznej rocznicy, a on nawet przez cały dzień... właściwie to czuję się dla niego jak nikt. Mecz sobie zaplanował na wieczór, bo przecież ważniejszy jest od wszystkiego. Nie dość, że nigdzie mnie nie zabierze, nawet złamanego kwiatka nie dostałam, nawet zwykłego kocham cię nie usłyszałam własnie w ten dzień, to jeszcze mecz.... Boże.... To porażka jakaś....

wtorek, 9 sierpnia 2011

"Za całe zło przestań winić siebie"

Kiedyś tak bardzo uwielbiałam piosenkę Kasi Kowalskiej "Być tak blisko". Właściwie to dalej ją lubię. Piękna muzyka, piękne słowa. Wierzyłam tak naiwnie, że nikt mnie już nigdy nie zrani. Jak idiotka. 

"Gdy skończył pisać, siedziała nadal nieruchomo w fotelu i myślała o tym, że spotkała zupełnie przypadkowo niezwykłego człowieka. Że chciałaby, aby był zawsze. Na wieczność. Czuła się przy nim wyróżniona i tak jedyna, jak przy nikim innym na świecie. Po raz pierwszy skulona na tym fotelu zaczęła się bać, że on mógłby przestać być częścią jej życia. Nie wyobrażała sobie tego. Zastanawiała się dlaczego poczuła to akurat teraz. Nie mogła myśleć, mogła tylko płakać. Chciała, by mężczyzna jej słuchał, by rozumiał ją bez słów. By mówił tylko to, co chce usłyszeć. Idiotka. Słowa są największym oszustwem, na które faceci nas nabierają. Myślałaś, że poznałaś ANIOŁA, bo mówił do Ciebie te wszystkie cholernie ważne słowa? Głupia. Anioły po prostu są, nie muszą nic mówić, nie udają, że cię znają. Nie muszą. są, gdy ich potrzebujesz..."

Słowa, które nie są poparte czynami nic nie znaczą. Ja ostatnio coraz częściej słyszę jakieś uwagi pod swoim adresem (choć według mnie nic złego nie robię). Moje poczucie wartości się zmniejsza, poczucie winy bierze górę. Choć tak naprawdę wina nie jest po mojej stronie. Ale jak w to wierzyć skoro najbliższa sercu osoba ciągle to wmawia i spycha w dół, zamiast starać się wznosić do góry. W niedzielę po pewnej sytuacji stałam i po policzkach płynęły łzy, ciężkie i bolesne - może dlatego, że prosto z serca, które po raz kolejny zostało zranione. Nie wiem co tam w środku zostało - na pewno niepewność, lęk i ocean bólu. I aż nie chce się wierzyć w te piękne słowa, które pisał w listach... 

Zaczynam walczyć o siebie. Wiem, że nie będzie łatwo, ale wygram tę walkę. Muszę, bo inaczej stracę to wszystko, co budowałam przez 23 lata mojego życia. Nie pozwolę mojemu sercu stać się pustynią obojętności na cały świat. Ale muszę stać się bardziej obojętna na niego... Inaczej nie przetrwam.

"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą!"

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

One lovely blog award

Postanowiłam wziąć udział w fajnej zabawie blogowej. Nominację dostałam od Ewel_. Bardzo Ci dziękuję Kochana :*

A teraz 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie (chyba :)

1. Panicznie boję się psów (toleruję je pod warunkiem, że się do mnie nie zbliżają).

2. Uwielbiam czytać, właściwie każdą wolną chwilę spędzam w towarzystwie dobrej książki.

3. Kiedyś w podstawówce (o ile dobrze pamiętam w piątej klasie) zostałam Mistrzem Ortografii. Pobiłam nawet ósmoklasistów :)

4. Jestem niepoprawną romantyczką i niestety nie wychodzę na tym zbyt dobrze.

5. Bardzo lubię jeździć samochodem (oczywiście za kierownicą).

6. Zawsze chciałam mieć starszego brata, ale niestety nie wyszło. Mam za to młodszego ;)

7. I najważniejsze: chcę zostać mamą, tylko to wszystko nie jest takie proste jakby się mogło wydawać.

Do zabawy nominuję blogi:

- Lady House

- Rozterka

- Sapienita

- Diuresin

- Gagula

- Newralgiczna

- Dor.Baj

- Uncontrollable

Możecie pobawić się także razem ze mną. Zasady gry:

- Umieścić podziękowania i link do blogera, który przyznał Tobie nagrodę.
- Skopiować i wkleić logo na swoim blogu.
- Napisać o sobie 7 rzeczy.
- Nominować 16 innych blogerów (nie można nominować blogera, który Wam przyznał nagrodę)
- Napisać im komentarz, by dowiedzieli się o wyróżnieniu.

Miłej zabawy!!     

wtorek, 2 sierpnia 2011

Czemu zawsze, gdy myślę, że teraz będzie już wszystko dobrze, tak bardzo się mylę?

Nie wiem co się dzieje z moim życiem. Nie wiem gdzie ja w tym wszystkim jestem. I gdyby nie pewna dzisiejsza okropna chwila pewnie pomyślałabym, że moje serce umarło. Ale nie... Ból skutecznie przypomniał mi, że jeszcze bije... Co za ironia losu. W tej chwili chciałabym wziąć garść tabletek i zasnąć. I obudzić się nie pamiętając niczego, z nowym sercem, które znów będzie chciało bić.

Mój Boże, wczoraj tyle wypowiedzianych słów żalu padło z moich ust w Twoją stronę. Czy to wszystko ma jakiś sens? Oddałam życie w Twoje ręce Boże. Mówiłam do Ciebie tyle razy, czekając aż w końcu Ty coś powiesz do mnie. Ze łzami w oczach prosiłam Cię o trochę szczęścia, o uwolnienie mojego serca z ciągłego bólu, żalu i strachu. Gdzie wtedy byłeś? Słyszałeś moje wołanie? Czemu nic nie zrobiłeś? Gdzie jesteś teraz Boże? Teraz, gdy najbardziej Cię potrzebuję...

Obudziłam się dzisiaj z nadzieją, że muszę zmienić swoje życie, że zacznę w końcu działać, stanę się silna. I gdyby nie pewne wydarzenie, dalej miałabym tą wolę do życia i do walki z przeciwnościami losu. Czemu zawsze, gdy myślę, że teraz będzie już wszystko dobrze, tak bardzo się mylę? Czemu nie mogę zostawić przeszłości raz na zawsze za sobą i nigdy do niej nie wracać? Najpierw ta wycieczka zatruta kłamstwem dla mojego dobra, teraz przypadkowo odnaleziona karta sim i moja głupia ciekawość... Zawsze byłam i jestem tą jedyną prawdziwą miłością jego życia? Czy to kolejne kłamstwo dla mojego dobra? Mój Boże...