piątek, 26 sierpnia 2011

Uwierzyć w siebie... na nowo...

Siłę i szczęście trzeba odnaleźć w sobie. Nikt nie jest w stanie nam tego dać. Owszem, na chwilę może i tak, ale takie szczęście zbyt szybko odchodzi. Tak naprawdę to nie jesteśmy w stanie się nim nacieszyć. Kiedyś myślałam, że mężczyzna może uczynić mnie najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Byłam w stanie oddać mu cały swój świat, żeby tylko między nami było dobrze. Dziś wiem, że to było pozbawione sensu. Widzę to wyraźnie na każdym kroku. Robiłam wszystko co mogłam, by on znalazł pracę. Teraz, gdy ja jej szukam, on nie chce mi pomagać. To znaczy mówi, że chce, ale ja już wiem, że słowa, które nie są poparte czynami nic nie znaczą. A w tym przypadku nie widać żadnych czynów. Niestety...

W sobotę na weselu, na którym byliśmy, śpiewał w zespole niewidomy mężyczna. Nigdy nie słyszałam tak pięknego głosu. Był to naprawdę balsam dla duszy. Nigdy nie widziałam też, żeby od kogoś biła taka radość z tego, co robi, że żyje... Byłam, jestem pełna podziwu.

Ja też chcę żyć, najpiękniej jak umiem. Chcę się nauczyć walczyć o siebie, nie przejmować słowami męża. Chcę być taka jak kiedyś: wesoła, pełna marzeń w sercu, optymistycznie podchodząca do życia. 

Na koniec napiszę, że inaczej wyobrażałam sobie swoje małżeństwo. Wiem, popełniam wiele błędów... Ale czy to tak wiele, że chciałam, chcę być kochana pomimo wszystko? Czy to wiele, że chcę być dla niego najważniejsza?

Nie... to nie jest za wiele...

16 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że z takimi rozterkami nigdy nie będę się mierzyć... To wcale nie jest wiele, gdy chcemy być dla Nich tymi najważniejszymi, kochanymi. Ja mam takie same pragnienia, o tym samym marzę. I też jestem w stanie podporządkować Jemu cały swój świat, właściwie psychicznie jestem już od Niego uzależniona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem z Ciebie dumna za ten post i Ty także możesz z siebie być! :)

    Ja sama długo powtarzałam sobie "będę szczęśliwa jak znajdę miłość", ale po co to odkładać w czasie? Szczęśliwa mogę być już teraz, tu, sama. I jestem... :)

    Całuję:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozterko, nie warto poświęcać całego swojego świata dla mężczyzny. Można oddać część, ale nie całość. Ja też tak robiłam... zawsze był tylko on i on, a mnie nie było. Straciłam siebie, popadłam w jakąś mega depresję. było kilka fajnych dni, gdy on mi je dawał, a potem tygodnie bólu i łez. Musisz być na pierwszym miejscu Ty. Nie, to nie jest egoizm. To jest walka o siebie. Jeszcze jest w miarę dobrze, gdy on daje Ci to samo. Ale uzależnienie od faceta i kochanie za bardzo to najgorsze, co może być. Trzymaj się :*

    Ewel_ - dziękuję Kochana :* długo do tego dorastałam... teraz wiem, że póki nie odnajdę szczęścia w sobie, mąż mi go nie da. Muszę znaleźć swoją wartość, siłę... bo inaczej to będzie bez sensu. Bo co to za życie. On będzie miał swoją pracę, pasję, a ja? Mam siedzieć wiecznie w domu i czekać na niego aż znajdzie chwilę dla mnie? Kiedyś usiadłam i zastanowiłam się gdzie w tym wszystkim jestem ja? I znalazłam odpowiedź... Teraz chciałabym jeszcze znaleźć pracę, bo siedzenie w domu wykańcza. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Edyto, trzeba być egoistą, bo ile wyrwiesz dla siebie z życia, tyle będziesz miała. Nie chodzi o to, żeby nie zwracać uwagi na potrzeby innych ludzi, ale to żeby nasze też były respektowane, uwzględniane i spełniane w tym samym stopniu.

    Rozterko, moim zdaniem, jeśli jest tak, jak piszesz, robisz właśnie najgłupsza rzecz w życiu. Mam 35 lat, trochę przeżyłam i doskonale wiem o czy mówię. Uzależnienie od czegoś bądź kogokolwiek kończy się zawsze dramatycznie. Poczytaj sobie dokładnie choćby bloga Edyty i może wyciągniesz jakieś wnioski dla siebie. Wiem, że póki co takie " życiowe mądrości" ramoli w moim wieku Cie nie interesują. Cóż, każdy musi przeżyć swoje, bo tylko nasze osobiste doświadczenie jej cenne. Mimo tego, proszę Cie pamiętaj, że doświadczenie jest suma naszych porażek i żyj po swojemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście, że to nie jest za wiele! Masz być szczęśliwa, optymistycznie nastawiona do świata, radosna. Życzę powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dorota ma absolutną rację. Tylko niektórzy muszą swoje wycierpieć, by to zrozumieć. Piszę tu oczywiście o sobie. Byłam naprawdę na granicy życia i śmierci. Myślałam o najgorszym, nie miałam siły by żyć, uśmiechać się, a każdy nowy dzień zamiast radością był jednym niekończącym się pasmem bólu. Dlaczego? Bo ślepo się zakochałam i wierzyłam, że im więcej dam facetowi, on mi da to samo. Chciałam, by był szczęśliwy, nawet kosztem mojego szczęścia. To pewnie uzależnienie, bo mimo iż staram się teraz wyjść na prostą, zrozumiałam pewne sprawy, to cięzko się tak na pstryknięcie palcem przestawić. Ale będę walczyć... o siebie... Dorotko dziękuję :*

    Ignis - wierzę, że będę szczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I bardzo dobrze, bo wszystko zaczyna się od wiary, że może tak być ;) Bez niej nic nam by się nie udało.

    OdpowiedzUsuń
  8. my kobiety często popełniamy ten błąd oddawania wszystkiego byle tylko być kochaną..., później to się na nas mści. Trzeba umieć być szczęśliwie niezależnym nawet w związku. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ignis - właśnie wiara jest podstawą i nadzieja, bo póki ona istnieje wszystko jeszcze można zacząć od nowa.

    Apteka-marzenie - rzeczywiście, trzeba być szęśliwie niezależnym nawet w związku. Ale to trudne, szczególnie jeśli do tej pory było się uzależnionym od faceta, a szczęście kojarzyło się wyłacznie ze związkiem. Nie wiem czemu my kobiety jesteśmy na to takie niedporne...

    OdpowiedzUsuń
  10. Wychodzenie z pewnego modelu zachowań zawsze jest trune, bolesne i wymaga duzo pracy. Bierze się to stąd, że w określonym modelu zachowania, wypracowanym przez lata czujemy się bezpiecznie, wiem jak mamy się zachować, co powiedzieć , jak zareagować.
    Pewnie pierwsze próby nie będą udane, ale zmiany w nas samych nie zachodzą z dnia na dzień. Życzę powodzenia, wytrwałości. Pozdrawiam dor.baj

    OdpowiedzUsuń
  11. Polecam książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy", dostępna w ebooku, kochana :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam ją jakiś czas temu, ale wtedy chyba nie dotarła do mnie jej treść. Z pewnością przeczytam raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze sobie myślałam, że chciałabym być kochana nie za coś, a pomimo wszystkiego, gdyż jak każdy człowiek składam się z wielu wad... a zalet? Oj, ciężko je dostrzec.
    Wygląda na to, że za dużo dałaś z siebie mężowi. Brzmi to paradoksalnie, ale skojarzyło mi się z nadopiekuńczą matką. Poczuł, że jesteś zawsze dla niego no i tego nie docenia. Szukaj tej pracy, szukaj - bo to jest dobry sposób na pokazanie mu, że to nie on jest centrum Twojego życia. Centrum Twojego życia powinnaś być Ty.
    Trzymam kciuki za pracę! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  14. Pracy szukam dalej, ale niestety miejsce w szkole, na które czekałam pół roku, bo dyrektor mi obiecywał odeszło w zapomnienie. Przyjął inną panią... Trudno się mówi i jakoś trzeba żyć dalej. Ale nie poddam się. Jeśli nie w zawodzie, to może coś innego się znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Edyto, zaglądaj na stronę kuratorium oświaty w swoim województwie. Tam znajdziesz link do: oferty pracy dla nauczycieli.
    Pozdrawiam i powodzenia życzę. dor.baj

    OdpowiedzUsuń