wtorek, 2 sierpnia 2011

Czemu zawsze, gdy myślę, że teraz będzie już wszystko dobrze, tak bardzo się mylę?

Nie wiem co się dzieje z moim życiem. Nie wiem gdzie ja w tym wszystkim jestem. I gdyby nie pewna dzisiejsza okropna chwila pewnie pomyślałabym, że moje serce umarło. Ale nie... Ból skutecznie przypomniał mi, że jeszcze bije... Co za ironia losu. W tej chwili chciałabym wziąć garść tabletek i zasnąć. I obudzić się nie pamiętając niczego, z nowym sercem, które znów będzie chciało bić.

Mój Boże, wczoraj tyle wypowiedzianych słów żalu padło z moich ust w Twoją stronę. Czy to wszystko ma jakiś sens? Oddałam życie w Twoje ręce Boże. Mówiłam do Ciebie tyle razy, czekając aż w końcu Ty coś powiesz do mnie. Ze łzami w oczach prosiłam Cię o trochę szczęścia, o uwolnienie mojego serca z ciągłego bólu, żalu i strachu. Gdzie wtedy byłeś? Słyszałeś moje wołanie? Czemu nic nie zrobiłeś? Gdzie jesteś teraz Boże? Teraz, gdy najbardziej Cię potrzebuję...

Obudziłam się dzisiaj z nadzieją, że muszę zmienić swoje życie, że zacznę w końcu działać, stanę się silna. I gdyby nie pewne wydarzenie, dalej miałabym tą wolę do życia i do walki z przeciwnościami losu. Czemu zawsze, gdy myślę, że teraz będzie już wszystko dobrze, tak bardzo się mylę? Czemu nie mogę zostawić przeszłości raz na zawsze za sobą i nigdy do niej nie wracać? Najpierw ta wycieczka zatruta kłamstwem dla mojego dobra, teraz przypadkowo odnaleziona karta sim i moja głupia ciekawość... Zawsze byłam i jestem tą jedyną prawdziwą miłością jego życia? Czy to kolejne kłamstwo dla mojego dobra? Mój Boże... 

10 komentarzy:

  1. Chyba właśnie z powodu tego milczenia Boga odwróciłam się od Niego. "Znowu świat się nie zatrzymał. Nawet na najmniejszą chwilę. Znowu Bóg niczego nie zauważył.." Kiedyś to było moje motto. Teraz życie się wyprostowało i nakierowałam je na właściwy tor, jednak trudno przerwać to milczenie z mojej strony, ponownie się odezwać..

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem jak jest trudno. A motto życiowe niezwykle pasuje do mojego życia w obecnej chwili. Nie wiem dlaczego Bóg nie chce nam pomóc, gdy tego potrzebujemy. Gdy Jego potrzebujemy najbardziej. Można wołać, a On tak po prostu nie słyszy. Czy to jakaś próba? Bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiem co się stało, więc ciężko cokolwiek jest mi powiedzieć.
    To, że każdy dzień utwierdza Cię w przekonaniu, że NIE WARTO walczyć, to wielki błąd. Bo właśnie, że WARTO. Naprawdę warto, mimo przeciwności losu.
    Ja wiem, jak ciężko jest wyjść z tego zła. Smutek jest jak bagno; jak raz w nie wejdziemy, ciężko nam się wydostać. Po chwili urządzamy się w nim, bo tak nam wygodniej. Cierpimy i mówimy, że nie mamy już sił. Ale siły zawsze się znajdą. Potrzeba je tylko odnaleźć w sobie.
    Bóg cały czas jest z Tobą, on słyszy Twoje błagania. A może on po prostu chce sprawdzić Twoją wytrzymałość? Może to jakiś test? Patrzyłaś na to z tej strony? Może teraz wydawać Ci się to absurdem, a obraz Boga może jawić się jako sadysta. Ale Bóg wie, co dla nas najlepsze. Czasem największe cierpienia okazują się niezbędne, by żyć w szczęściu "jutro". Oby Twoje "jutro" nadeszło jak najszybciej, ale pomóż mu... nie poddawaj się.

    Przytulam Cię serdecznie :*:* I jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nie mogło być Boga. Bo jeśli był, to znaczy, że był bądź zły, bądź bezsilny, bądź zły i bezsilny jednocześnie. W to nie mógł jednak nawet teraz uwierzyć, więc wykluczył Jego istnienie".
    Ja chyba tak postąpiłam. Bo niemoc w radzeniu sobie z problemami, ucieczka do ostateczności, niemy krzyk rozdzierający serce i duszę oraz upadek, a zarazem wołanie o pomoc. Nic nie pomagało. Dopiero nieuchronny wydawałoby się koniec stworzył początek lepszej ścieżki. Czasami pewne rzeczy dzieją się w najmniej oczekiwanym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bóg dał nam wolną wolę, abyśmy z niej korzystali, ale nie jest obojętny na nasze cierpienie. On nas kocha, a skoro kocha - to współdzieli się w naszym niemym krzyku. Płacze razem z nami, ale też śmieje się, kiedy jest nam wesoło. I choć stawia nam na życiowej drodze przeszkody, chce sprawdzić, czy to nas nie złamie. Czy nie zaczniemy mu złorzeczyć. Mógłby z góry ustalić, "zaprogramować" nas na wielbienie Go - jednak daje nam wybór. I choć cierpienie nie pomaga, a szatan kusi - to Bóg pragnie dla nas wszystkiego, co najlepsze.

    Pamiętasz ten filmik?
    "-Panie Jezu, nie widzę Twoich śladów wtedy, kiedy było mi bardzo ciężko, gdzie byłeś wtedy?
    -Trzymałem cię w swoich ramionach."

    Nie daj się! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam podobne odczucia...
    Tyle podjętych prób - zaprzepaszczonych...
    Teraz znów przezywam cięzkie chwile i trudno mi sie z tym wszystkim pogodzić, co sie dzieje...
    Ale ja mówie sobie: wszystko w życiu ma swój cel... a poza tym mam cudowna córkę, dla której muszę dać radę!
    Ty tez dasz, choc bol rozrywa pewnie Twoje wnętrzności, a zal zbiera się w Tobie, az w koncu wybuchcniesz i znow bedziesz nazwana chorą, rozhisteryzowaną, niewyrozumiałą żoną...
    Wytrzymasz. Musisz i tego Ci życzę.
    Zacznij zyc dla siebie. postaw sobie wlasne cele. Nie skupiaj sie na Nim, bo oszalejesz. Wiem, ze trudno, ale spróbuj chociaż.
    Gdybys potrzebowąła sie wygadac to moj mail: renatass@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja droga, czeka Cię nominacja - http://never-reget.blog.onet.pl/One-lovely-blog-award-7-rzeczy,2,ID432675062,DA2011-08-05,n :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bóg dał nam wolny wybór.
    Biblijnemu Adamowi powiedział, jak żyć dobrze i określił, że za nieposłuszeństwo spotka go kara, jednak ostatni wybór należał do niego i Ewy - mogli mieć wszystko, a jednak zerwali zakazany owoc z "drzewa poznania dobra i zła", mimo że znali konsekwencje.

    Życzę Ci dużo siły i bądź cierpliwa, bo Bóg na pewno Cię nie zostawi. Może teraz nie może Ci pomóc, bo jest ktoś, kto cierpi bardziej?

    OdpowiedzUsuń
  9. Z każdym dniem tracę swoją wiarę w Boga. Dlaczego on pozwala na TO wszystko? Dlaczego jest taki obojętny na tak wiele spraw?

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, co się z Tobą dzieje? Martwię się :(

    OdpowiedzUsuń