Tylko dla mojego Maleństwa próbuję powstrzymać łzy... choć znów ból zadaje najbliższa osoba.... Boże, dziękuję Ci, że Ono jest ze mną, że mam dla kogo żyć. Zrobię wszystko, żeby było najszczęśliwsze na świecie.
Całe dnie spędzam praktycznie sama w czterech ścianach... Właściwie to nie sama - z moim Dzieciątkiem. Nie mam do kogo otworzyć ust. Zwariuję niedługo. Staram się jak mogę, ale już coraz mniej sił... i tych fizycznych i tych psychicznych. Jemu nie zależy... Tak właśnie to odbieram. Rozumiem, że można być zajętym, rozumiem, że mozna mieć wiele spraw na głowie. Ale gdzie w tym wszystkim my? I jeszcze perspektywa spędzenia pierwszych 5 miesięcy po urodzeniu Dziecka bez niego.
Smutno... Tak po prostu...
Kocham Cię Maleństwo. Nigdy nie pozwolę, żeby ktokolwiek Cię skrzywdził.