środa, 30 maja 2012

Ty tylko mnie poprowadź...


Wiem, że to głupie, ale znów byłam na mszy o uzdrowienie prowadzonej przez o. Witko. Nie wiem czy czuję się lepiej... W każdym razie byłam, czułam, widziałam. I modliłam się. Nie wiem tylko z jakim skutkiem. U mnie nic nowego, brak dobrych wieści niestety. Ciągle mam tysiąc spraw na głowie i nie wyrabiam. Dzisiaj zrobiłam sobie wolny wieczór, bo ostatnio byłam w ciągłym biegu. Przepraszam, że tak rzadko zaglądam na Wasze blogi, ale obiecuję, że  nadrobię zaległości, jak się obronię... A będzie to już niebawem. Datą się na razie nie chwalę (dam znać jak już będzie po).

Umieściłam wideo z piosenką. Coś mnie ostatnio na takie klimaty nabiera. W sumie to moje ulubione klimaty, bo ja też uwielbiam grać na gitarze i śpiewać :)

niedziela, 20 maja 2012

W taką ciszę....

 


Czasem cisza jest lepsza od słów... Czasem łzy są lepsze od uśmiechu... Czasem serce z kamienia jest lepsze, niż to zbyt gorące dla ludzi... Czasem lepiej zamknąć się w czterech ścianach swojego życia i nie narażać się na słowa innych, które spadają na dno duszy, jak ciężkie kamienie. I nigdy nic nie jest już takie samo jak kiedyś...
To tak boli. Te wczorajsze słowa, które usłyszałam. Ten okropny brak taktu ze strony tamtych ludzi. Tak bardzo chciałabym mieć dziecko... Więc mówienie o tym, że już najwyższy czas, że pasowałyby żebym zaszła w ciążę... i setki innych głupich słów... Boli strasznie.

wtorek, 15 maja 2012

W ciszy jest mój ból....


  

 "Tak wiele dałeś mi, a ja nie umiem przyjść.  
By poprzez grzechu mrok podać Ci swą dłoń.  
Cóż mogę Tobie dać za tyle w życiu łask.  
Więc serce Jezu weź, chcę by kochało Cię.

Biegnę ścieżką gwiazd, szukam Twojej twarzy,
I nie widzę jak obok cierpi brat.  
Panie pomóż mi, przyjm modlitwę moją.  
Chcę, by miłość Twa napełniła mnie."
 
Piękna piosenka... Łzy pociekły mi z oczu, gdy pierwszy raz usłyszałam ją w niedzielę.
Pierwszy egzamin już za mną. Teraz czekam tylko na wyniki i powinnam zacząć uczyć się na następny. Tylko jakoś tak nie mam do tego zapału. Najwyższy czas, by zabrać się za dokończenie mojej pracy magisterskiej. Szkoda tylko, że doba nie ma 48 godzin. Nie wyrabiam.
Mój ból nadal jest... Dowiedziałam się niedawno o pewnej sprawie, o której nie miałam do tej pory pojęcia... Ale nie chcę o tym pisać publicznie... W każdym razie wcale nie jest lepiej....

P.S. Tak właśnie - w ciszy jest mój ból... Nikomu nie mogę o tym bólu opowiedzieć. Mężowi nie, bo nigdy tego nie zrozumie. Koleżankom nie - bo najzwyczajniej w świecie im nie ufam. Rodzicom - po co? Skoro mama swego czasu oznajmiła mi, że nie chce abym miała dzieci.... Klątwa? Każdego dnia dowiaduję się, że któraś z moich znajomych jest w ciąży. Nie mogę tego znieść... Już nie wierzę, że kiedykolwiek będę mamą.... Już nie mam siły wierzyć. A przecież ze mną wszystko jest ok poza tym cholernym tyłozgięciem... Więc dlaczego Bóg mi to robi? Przecież zawsze starałam się być dobra dla innych.... Więc za co to wszystko?
P.S. 2 Egzamin zdałam.... to tak na marginesie.

I nie chcę Waszych komentarzy w stylu "wszystko będzie dobrze".... bo już w to nie wierzę...

środa, 2 maja 2012

"Na życie patrzysz bez emocji..."


"Potrzebne są szare dni
potrzebne niechciane łzy
potrzebne milczące sny
do szczęścia są potrzebne
potrzebny jest ból i strach
potrzebny zwątpienia czas
jak noc, która po to jest
by słońce mogło wschodzić"
 Czy zawsze w życiu muszą być jakieś skomplikowane sytuacje? Czy zawsze muszę spotykać na swojej drodze kobiety w ciąży lub z wózkami? I co? To wszystko tylko po to, żeby zepsuł mi się humor? Bez sensu.... Gówniary zachodzą w ciążę po alkoholu na pierwszej lepszej dyskotece, a ja? Co ze mną jest nie tak? Przecież byłam u lekarza i poza tyłozgięciem wszystko ok. Więc dlaczego??